Pepsi promuje zmianę nazwy swojej marki za pomocą vtuberem. Świat zmienia się na naszych oczach. Autonomiczne samochody, samoobsługowe kasy czy wirtualni celebryci jeszcze niedawno istnieli tylko w filmach sci-fi.
A dziś Pepsi Zero promuje rebranding swojego napoju za pomocą vtubingu. Producent popularnych napojów postanowił zmienić nazwę jednego z nich. Zapytacie: kim jest vtuber?
To prawdziwa osoba, która ukrywa się za komputerowo wygenerowanym awatarem. Słyszycie więc jej głos (czasem przetworzony), ale widzicie stworzoną od zera postać. To może być realistyczny wizerunek przypominający człowieka albo coś mocno stylizowanego, np.
w klimatach mangi czy anime. W czasach dynamicznie rozwijającej się AI pojawi się też coraz więcej wygenerowanych komputerowo, opartych na algorytmach vtuberów, coraz trudniejszych do odróżnienia od ludzi, ale to już opowieść na inny moment. Postać Vtubera została początkowo zaprezentowana w 2D, by w trakcie kampanii przejść przemianę – zarówno wizualną (w 3D), jak i nazwy.
Oglądanie Zero, bo tak nazywa się vtuber, to nieco nietypowe doświadczenie, które przywodzi na myśl futurystyczne wizje przyszłości dobrze znane z gier czy filmów. Vtuber stworzony przez Pepsi nie jest w pełni wygenerowaną postacią, bowiem za awatarem Zero kryje się człowiek z krwi i kości, ale to i tak intrygujące zjawisko. Tym bardziej, że to pierwszy raz, gdy jakaś marka w Polsce tworzy vtubera jako narzędzie promocji.
Vtubing to zjawisko, które ma już kilka lat (pierwszy taki filmik pojawił się w 2011 roku). Jak w przypadku wielu tego typu fenomenów, korzenie sięga do Japonii, gdzie najpopularniejsze wirtualne postacie mogą się pochwalić milionami subskrybentów i liczbą odsłon materiałów liczoną w setkach milionów. To naprawdę niezły wynik jak na… wytwór programu komputerowego (i całkiem niezłego zespołu stojącego za takimi postaciami).
Trudno się więc dziwić, że vtubing przyciąga również do siebie także duże korporacje. Materiał powstał we współpracy z marką Pepsi Zero.